Szykuje się druga spółdzielcza rewolucja?

Niektóre zmiany ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych z 2017 r. wciąż wzbudzają kontrowersje. Tymczasem rząd zastanawia się nad kolejną spółdzielczą rewolucją.

Osoby śledzące temat prawa spółdzielczego wiedzą, że nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych z 2017 r. wciąż wzbudza kontrowersje i spory prawne. Trafiają one nawet na wokandę Trybunału Konstytucyjnego, o czym świadczy wyrok z 10 czerwca 2020 r. (sygnatura K 3/19). W praktyce sporna jest nie tylko kwestia ustawowego wykluczenia niektórych osób z grona członków spółdzielni. Prawnicy są podzieleni również w takich sprawach jak np. zarząd powierzony nad blokiem z wykupionymi lokalami, czy też możliwość opuszczenia spółdzielni mieszkaniowej przez posiadaczy lokatorskiego prawa. Tymczasem docierają do nas informacje wskazujące, że rząd pracuje nad kolejną zmianą ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Jeżeli proponowane modyfikacje przepisów wejdą w życie, to znów będziemy mieli do czynienia z rewolucją spółdzielczą.

Prezesa już niebawem mogą wybierać spółdzielcy

Doniesienia krajowych mediów (m.in. Rzeczpospolitej) na temat ewentualnych zmian w przepisach dotyczących spółdzielni koncentrują się wokół dwóch głównych aspektów. Pierwszym z nich ma być wzmocnienie pozycji walnego zgromadzenia spółdzielców. Wspomniany organ miałby otrzymać prawo wyboru prezesa zarządu. Warto przypomnieć, że ustawa z dnia 16 września 1982 r. - Prawo spółdzielcze (Dz. U. 1982 Nr 30 poz. 210) definiuje walne zgromadzenie członków spółdzielni jako najwyższy organ. Równocześnie ta sama ustawa wskazuje, że prawo wyboru zarządu w zależności od postanowień statutu przypada radzie nadzorczej lub walnemu zgromadzeniu.

Niedawne wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości (m.in. wiceministra) sugerują, że rząd chce przyznać walnemu zgromadzeniu prawo wyboru prezesa spółdzielni. Rada nadzorcza powoływałaby natomiast pozostałych członków zarządu. Takie rozwiązanie mogłoby zwiększyć zainteresowanie walnymi zgromadzeniami w spółdzielniach, gdzie wcześniej cały zarząd był powoływany przez radę nadzorczą. Innym rozważanym pomysłem jest ustanowienie maksymalnie pięcioletniej kadencji prezesa zarządu, ale z prawem ponownego wyboru. Co ciekawe, resort sprawiedliwości zakłada też uzależnienie pozostałych członków zarządu od prezesa. Byliby oni bowiem wybierani na podstawie rekomendacji prezesa. Kolejny pomysł zakłada powiązanie kadencji całego zarządu z kadencją prezesa.

Opisywane propozycje wywołują dość różne oceny praktyków. Część z nich obawia się, że powszechne głosowanie na prezesa spółdzielni będzie prowokowało do składania populistycznych obietnic. Rodzi się również pytanie, czy odwoływanie prezesa przez spółdzielców nie powinno być trudniejsze niż jego powoływanie. Wprowadzenie odpowiedniego kworum podczas głosowania (wynoszącego np. 2/3 głosów) mogłoby zapobiec impulsywnemu zmienianiu prezesów i całego zarządu.

Głosowanie online to ciekawa i dość trudna opcja

Z postulatem powszechnego wyboru prezesa spółdzielni wiąże się również drugi aspekt, który chce zmienić Ministerstwo Sprawiedliwości. Chodzi o propozycję dość daleko idącej informatyzacji. Spółdzielnie liczące ponad 100 członków miałyby przygotować system informatyczny pozwalający spółdzielcom między innymi na głosowanie online. Inny ciekawy pomysł zakłada transmisję obrad walnego zgromadzenia przez Internet, a także obowiązek publikacji licznych dokumentów na stronie internetowej spółdzielni. Przykładem mogą być protokoły z obrad organów spółdzielni, uchwały tych organów oraz umowy z osobami trzecimi.

Powyższe propozycje z całą pewnością wydają się ciekawe i mają racjonalne uzasadnienie (np. chęć aktywizacji bardziej zapracowanych spółdzielców). Problem polega na tym, że wprowadzenie i utrzymywanie odpowiednich systemów informatycznych oznaczałoby dodatkowe koszty. W ostateczności ponieśliby je właściciele mieszkań oraz posiadacze spółdzielczych praw (poprzez wyższą opłatę eksploatacyjną). Władze niektórych spółdzielni podnoszą jeszcze jeden kontrargument. Mianowicie, w wielu takich instytucjach emeryci i renciści stanowią około 30% - 40% wszystkich członków. Spora część z nich nie posiada dostępu do Internetu. Wydaje się jednak, że nie byłby to duży problem, skoro pozostanie możliwość tradycyjnego uczestnictwa w walnym zgromadzeniu członków i przeglądania dokumentów na terenie siedziby spółdzielni.