ODPOWIEDZIALNOŚĆ TO FUNDAMENT NASZEJ PRACY

Iwona i Andrzej Borowicz prywatnie od ponad 25 lat, w branży nieruchomości Andrzej od lat 20, Iwona od 14. Licencjonowani Zarządcy i Pośrednicy, zajmują się zarządzaniem i administrowaniem nieruchomościami w Lublinie i w kilku innych miastach w kraju, doradztwem inwestycyjnym oraz pośrednictwem w obrocie nieruchomościami.  Swój profesjonalizm osiągnęli dzięki długoletniemu doświadczeniu, studiom, licencjom oraz nieustannym szkoleniu. Pasją Andrzeja jest wspinaczka górska, Iwona uwielbia czytać kryminały i świetnie czuje się na koncertach The Rolling Stones. Jak od kulis wygląda praca na rynku nieruchomości? Czym różni się administrowanie od zarządu? Za co odpowiada zarządca? O tym opowiedzą w rozmowie z nami.

Jak wygląda Państwa wspólna praca w branży nieruchomości?

Iwona Borowicz: Wspólnie działamy, ponieważ świetnie się uzupełniamy.  Ja jestem dobrym organizatorem i wykonawcą, natomiast wszelkie pomysły kreuje mój mąż Andrzej. Jest prawdziwą skarbnicą dobrych pomysłów, dla mnie i dla innych. Zresztą, zawsze był źródłem inspiracji. Zaznaczę jednak, że nie pracowaliśmy razem od początku. Ja swoją karierę zawodową rozpoczęłam jako nauczyciel języka angielskiego, będą jeszcze na studiach. Studia ukończyłam na Wydziale Prawa i Administracji i zaraz po ich ukończeniu zaczęłam pracować w korporacji, gdzie przez 10 lat byłam administratorem projektu w dziale inwestycyjnym. W międzyczasie ukończyłam Zarządzanie i Marketing, Pośrednictwo w Obrocie Nieruchomościami, Zarządzanie Nieruchomościami, Wycenę Nieruchomości, zdobyłam licencję Pośrednika i Zarządcy. W 2002 roku miałam możliwość wyboru zamieszkania w Warszawie albo w Lublinie. To był moment, gdy mąż działał już prężnie na rynku nieruchomości. Wybrałam Lublin. Mogę powiedzieć, że Andrzej "zwerbował" mnie do branży nieruchomości.

Czy Pan działa w nieruchomościach od początku?

Andrzej Borowicz: Z wykształcenia jestem ekonomistą, posiadam również wykształcenie techniczne i pedagogiczne. Przedsiębiorcą jestem od 1994 roku, a jak to w życiu przedsiębiorcy bywa, człowiek zajmuje się różnymi rzeczami. W okresie przemian ustrojowych, jak każdy przedsiębiorca szukałem pomysłu na biznes. Moją pierwszą działalnością był sklep ogrodniczy, następnie sklep z artykułami chemiczno-kosmetycznymi, potem przyszedł czas na hurtownię. Była hurtownia rajstop, zabawek, artykułów przemysłowych i chemicznych. W którymś momencie pojawiła się firma transportowa. Równolegle pracowałem jako nauczyciel w szkole podstawowej. Następnie przyszedł czas na butik, gdzie sprzedawałem unikatową na owe czasy odzież z Anglii. W taki sposób poznałem administratora budynku, w którym miałem lokal - jednego z pierwszych lubelskich zarządców nieruchomości. On zainteresował mnie zarządzaniem. Tak się złożyło, że później z Iwoną kupiliśmy mieszkanie w kamienicy. Kiedyś zarządzanie-administrowanie polegało na tym, że pieniądze były zbierane przez jednego z mieszkańców, a dokumentacja była prowadzona w zeszycie. W naszej kamienicy robiła to jedna ze starszych właścicielek, ale króko po zakupie przez nas mieszkania zrodził się pomysł, że skoro przyszedł nowy młody człowiek, niech on "przejmie pałeczkę". Tak to się zaczęło. W latach 90-tych nie było wielu zarządców budynków. Praca ta zaczęła mi się podobać.

Początki, o których Pan mówi, wygląda jak zbieranie haraczu.

AB: Rzeczywiście, tak to wtedy wyglądało (śmiech). Wszyscy czekali na zarządcę budynku, który określonego dnia zbierał opłaty. W latach 90. zdarzały się momenty, że ludzie nie mieli z czego zapłacić i proponowali radio do samochodu zamiast pieniędzy, pierścionki ze złota - a raczej z tombaku, płyty z muzyką i filmami (oczywiście oryginalne) (śmiech).

IB: Z dzisiejszej perspektywy było to śmieszne, ale z drugiej też niebezpieczne. Były kamienice, do których człowiek bał sie wchodzić z obawy o zdrowie albo życie. Czynsze były zbierane zazwyczaj w godzinach późnopopołudniowych i wieczornych. Gdy z mężem jechaliśmy w takie miejsca, ja zamykałam się w samochodzie, bo po prostu się bałam.

AB: Po roku 2000 nastąpiła zmiana, która wynikła ze wzrostu świadomości mieszkańców. Zaczęliśmy zakładać konta bankowe. Pierwsze konto bankowe założyliśmy w 2000 roku. Chcieliśmy, aby każdy z budynków je posiadał. Problem był taki, że łatwo było założyć konto na podmiot, który miał NIP i REGON, natomiast niemożliwym było założenie rachunku bankowego dla współwłasności ułamkowej, a należy nadmienić, że ta forma własności przeważała w tamtym okresie na rynku. Pojawił się jednak w końcu bank, który umożliwiał założenie konta, które było przypisane do budynku, ale właścicielem był zakładający rachunek. Początkowo, pieniądze, które zebraliśmy, wpłacaliśmy na konto do banku, później wpłat dokonywali sami właściciele. Aby dokonać płatności, np. dla dostawców mediów wypisywaliśmy przelewy. W końcu nie trzeba było jeździć  żeby zapłacić za wywóz śmieci, prąd, wodę, itd. Okres przejściowy był trudny, ale z czasem ludzie nauczyli się, że pieniądze należy wpłacać na konto. Kiedyś jeśli zarządca nie przyszedł, to wszyscy uznawali, że w tym miesiącu płacić nie trzeba.

Czy kiedyś opłaty za lokal ustalał właściciel i nikt nie miał nic do powiedzenia, czy były one ustalone odgórnie?

ABWłaściciele odzyskujący budynki dostawali je z dobrodziejstweminwentarza czyli z lokatorami ze szczególnego trybu najmu. Lokatorzyci byli chronieniu ustawą o ochronie praw lokatorów... więc stawki były ustalane odgórnie. Dążenie właścicieli do pełnego władania swoją własnością to bardzo długi i bolesny proces, który nie został ostatecznie rozwiązany do dnia dzisiejszego. Celem właścicieli było odzyskanie swojej własności i podpisanie umów najmu na zasadach ogólnych, które umożliwiały zastosowanie stawek rynkowych. Wielokrotnie rola zarządcy w tamtych czasach sprowadzała się do działań związanych z odzyskiwaniem lokali.

Kto to jest lokator ze szczególnego trybu najmu?

IB: To osoba, która na podstawie decyzji administracyjnej otrzymała mieszkanie od miasta. Część z tych mieszkań to własności prywatne. Takie osoby podlegają ustawie o ochronie prawlokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy. Stawki za te lokale były i są regulowane. Nie mogą przekroczyć 3% wartości odtworzeniowej mieszkania, która jest określana raz na kwartał dla każdegoz województw. Możemy być właścicielami kamienicy, ale mając zasiedloną lokatorami ze szczególnego trybu najmu nie możemy swobodnie korzystać ze swojej własności.

Jak bardzo zmieniło się zarządzanie nieruchomością w stosunku do lat 90?

IBZmiana jest ogromna. Należy zaznaczyć, że od tamtego czasu zostało wprowadzonych szereg regulacji prawnych i fiskalnych, które określiły zasady działania administratora-zarządcy. Na początkuadministrowanie polegało na comiesięcznym zbieraniu pieniędzy, opłacaniu mediów i zapisywaniu wpłat i wypłat w zeszycie, a trochę później do tabelki w excelu – jeśli administrator miał komputer. Kiedyprzychodziła faktura za wodę czy prąd z uzbieranymi środkami, trzeba było pojechać do dostawców i uregulować należności. Teraz pieniądze wpływają do banku – każdy budynek ma swoje odrębne konto, czasem też lokacyjne. Cały przepływ finansowy odbywa się wirtualnie. Do obsługi nieruchomości stosowane są specjalistyczne programy księgowe zawierające moduły czynszowe, finansowe, rozliczeniowe, są one połączonez bankiem. Kontakt z właścicielami odbywa się też często za pośrednictwem wirtualnych kanałów. Dostosowujemysię do obecnych „zagonionych” czasów, często łatwiej jest skontaktować się z kimś mailowo czy telefonicznie niż umówić na spotkanie. Dzisiaj nawet do zapisywania zgłoszeń dotyczących spraw technicznych używamy odrębnego programu,– chociaż ostatnio jedna z właścicielek dzwoniąc powiedziała, że wie, że mamy do zapisywania zgłoszeń specjalny zeszyt – nie mamy.

IMG 1790

A remonty?

ABKiedyś nie były zbierane oferty na wykonanie remontów, nie trzeba było robić kosztorysów. Właściciele ustalali konieczny do wykonania zakres prac, a administrator szukał wykonawcy i umawiałsię co do ceny i zakresu. Za wykonaną pracę wykonawca otrzymywał wynagrodzenie często gotówką. Teraz wygląda to inaczej. Do przeprowadzenia remontu pożądane jest przeprowadzenie postępowania ofertowego wyłaniającego najlepszego wykonawcę. Weryfikowane są kosztorysy, zestawienia materiałowe, technologia wykonania, sprawdzana jest wiarygodność firmy. Do zakończenia prac konieczna jest dokumentacja odbiorowa, a płatności dokonywane są w obrocie bezgotówkowym.

Czy tęsknicie Państwo za tamtymi czasami?

AB: Przyznam, że tak. Brak mi bezpośredniego kontaktu z ludźmi.Teraz wszystko jest takie bezosobowe, email, sms, nr ID w systemie rozliczeniowym. Kiedyś znałem wszystkich mieszkańców w budynkach, miałem z nimi kontakt, rozmawialiśmy o życiu, troskach dnia codziennego przy kawie lub papierosie. Struktura mieszkańców była różna, więc raz rozmawiałem z profesorem, a za chwilę z bejkiemw bramie, cyganami, „których już nie ma”. To czasy i ludzie, którzy bezpowrotnie przeminęli a którzy mieli wpływ na mój rozwój. Chęć bezpośredniego kontaktu została we mnie do dzisiaj, bardzo cenię sobie rozmowy z mieszkańcami, właścicielami, podkreślam rozmowy…

Kiedy pojawił się pomysł na pośrednictwo w obrocie nieruchomościami?

IB: Biuro pośrednictwa otworzyłam w 2006 roku. Początkowo byłato tylko moja specjalność. Zarządzałam też nieruchomościami, ale wtedy przerosło mnie to mentalnie. Jestem osobą, która lubi zrobić wszystko w 100 procentach. W zarządzaniu jest to niemożliwe. Początków w pośrednictwie też nie miałam łatwych. Na rynku było kilka biur nieruchomości z tradycją, niektórych z nich już dzisiaj nie ma. Podstawową pracą pośrednika było pozyskiwanie ofert, tzw. „wdzwanianie się”. Polegało to na tym, że kiedy pojawiał się anons, pośrednik dzwonił z pytaniem, czy może pomóc w sprzedaży, wynajmie. Biura walczyły o klientów i o oferty, wyglądało to trochę jak „kto pierwszy ten lepszy”. Nie wspominam dobrze tego okresu.W pośrednictwie bardzo pomogły mi kontakty męża, a później stali klienci. Od dłuższego czasu jako pośrednik pracuję prawie wyłącznie ze znajomymi klientami.

Jak postrzegają Państwo rynek pośredników nieruchomości?

IWNaszym zdaniem niestety jest on zepsuty. Jest wiele osób zajmujących się pośrednictwem, których wiedza na ten temat pozostawia wiele do życzenia. Są oczywiście specjaliści w tej branży, jednak jest mnóstwo młodych ludzi – „agentów”, liczącychchyba tylko na duży zastrzyk gotówki. Dla nas najważniejsza jest pomoc klientom, dlatego chcielibyśmy, aby pośrednik na rynku był osobą godną zaufania, profesjonalną, oferującą pomoc w całym procesie sprzedaży, a nie tylko zainteresowaną pobraniem prowizji.

Jak można naprawić ten rynek?

IW: Myślę, że dobrze byłoby powrócić do regulacji zawodu, douregulowania wysokości prowizji i opłat za dodatkowe czynności pośrednika np. pomoc w regulacji stanu prawnego, do ustalenia zakresu obowiązków pośrednika oraz jego odpowiedzialności za podjęte działania, tak aby klienci nie traktowali pośrednika jako zło konieczne. Regulacje zawodu powinny zawierać też obowiązkowe szkolenia.

AB: Wszystko rozbija się o nakład pracy jaką musi włożyć pośrednik, aby uzyskać wynagrodzenie.

Zaczęło się od zarządzania jedną kamienicą, później drugą itd. Kto określał za ile Pan to robi?

ABZawsze były to i są umowy - czy to był właściciel prywatny, czy była to współwłasność ułamkowa, czy była to wspólnota. Umowy określają zakres naszych usług, naszą odpowiedzialność i oczywiście wynagrodzenie.

Były stawki "od metra"?

AB: Początkowo nie. Stawki metrażowe pojawiły się później i paradoksalnie są teraz niższe od tych z początku roku 2000. Lubelski rynek nieruchomości jest w tym względzie specyficzny.W porównaniu do innych części kraju stawki za zarządzanie nieruchomościami są bardzo zaniżone. Stawki metrażowe funkcjonują nadal, natomiast obecnie podpisywane są też umowy zawierające stawkę ryczałtową.Stawkę za którą możemy świadczyć dane usługi zawsze określamy uwzględniając zakres obowiązków wynikających z umowy.

IMG 2009

Czy zarządzacie Państwo jakimiś komercyjnymi nieruchomościami?

AB: Tak, ale jest to znikomy procent naszego zasobu. Na codzień administrujemy i zarządzamy nieruchomościami o mieszanej strukturze, budynki typowo komercyjne zazwyczaj są administrowane bezpośrednio przez właścicieli, przez firmy powiązane z właścicielem lub sieci ogólnokrajowe.

Jak wygląda postrzeganie administratorów?

IW: Dla wielu osób administrator to ktoś, kto ma przynieść klucze, zgłosić niedziałającą windę, naliczyć czynsz. Ludzie nie mając świadomości na czym polega ta praca, często wymagają od nas rzeczy, które zupełnie od nas nie zależą i nie należą donaszych obowiązków i pomimo tłumaczenia roszczą pretensje. Zakres obowiązków sprawia, że cały czas żyjemy w poczuciu odpowiedzialności za nieruchomość i mieszkańców a ludzie myślą:Co taki administrator robi? No przecież nic. Naliczy czynsz, usunie usterkę i tyle.

ABWielu ludzi myśli też, że administracja to sprzątanie i nic poza tym. Całkowicie błędne myślenie.

IMG 2129

Czym tak dokładnie jest to bieżące utrzymanie nieruchomości?

AB: Budynek jest jak żywy organizm, ma swoje potrzeby, które muszą zostać zaspokojone. Administrator-zarządca nie może pozwolić sobie na zaniedbania związane z bieżącym utrzymaniem budynku. Skutki takich zaniedbań mogą być zagrożeniem dla życia i zdrowia mieszkańców. Codziennie przytrafiają się różne sytuacje. W naszym zakresie działania leży nadzór i przeciwdziałanie wszystkim zdarzeniom, które mogą mieć wpływ na substancję budynku.Przecieki, zalania, pożary, zerwania przewodów, serwisy, przeglądy systemów infrastruktury budynków - to codzienność zarządcy, a to tylko część techniczna.

IBJest jeszcze obsługa bieżąca właścicieli i mieszkańców, finanse,rozliczenia, inwestycje, nadzory, postępowania ofertowe, windykacjai bieżąca konserwacja – to wszystko to przecież nic. Oczywiścienie jesteśmy w stanie wykonać wszystkiego sami. Opieramy się na firmach, z którymi od lat współpracujemy.

AB: W tej pracy zawsze największym wyzwaniem są ludzie. Dla nas najistotniejsze jest znalezienie takich rozwiązań, które okażą się dla właścicieli najlepsze.

Czym różni się administrowanie od zarządzania i czym jest zarząd?

AB:Administrowanie i zarządzanie to właściwie te same czynności. Natomiast Zarząd to już zupełnie co innego. Obsługujemy budynki,dla których jesteśmy Zarządem. W takich przypadkach posiadamy uprawnienia jak Zarząd Wspólnoty wybrany przez jej członków.Zakres działania jest więc szerszy od zarządzania i jest uregulowany w Ustawie o własności lokali. Zazwyczaj jednak Zarząd jest wyłaniany spośród członków wspólnoty i wówczas wybierany jest zarządca, który jest tożsamy z administratorem. Zarząd decydujeo wszystkich sprawach wspólnoty, a zarządzanie to bieżące utrzymanie nieruchomości.

IMG 1994

Jaką odpowiedzialność ponosi zarządca budynku, a jaką pośrednik?

IB: Odpowiedzialność pośrednika w porównaniu do odpowiedzialności zarządcy jest niewielka. Za mieszkanie odpowiada sprzedający, np. wtedy, gdy posiada lokal z wadą prawną, fizyczną itd. Rola pośrednika kończy się na doprowadzeniu do transakcji.

AB: Zarządca natomiast ponosi odpowiedzialność za swoje działania i zaniedbania. Odpowiada za wszystko, co wydarzy się w nieruchomości, którą zarządza. Dla przykładu – gdy gzyms spadnie z dachu, kiedy spadnie śnieg i ktoś się poślizgnie.W przypadku pożaru, zaczadzenia – zarządca jest pierwszą osobą wezwaną do prokuratora. Człowiek, który zaniedba nieruchomośći doprowadzi do sytuacji, w której coś złego się wydarzy, musi liczyć się z konsekwencjami.

IB: Reasumując, praca i odpowiedzialność pośrednika a zarządcy są ze sobą nieporównywalne. Żeby być dobrym zarządcą, trzeba tym żyć i pracować niemalże 24 godziny na dobę.

IMG 1888

Odpowiedzialność zarządcy jest zatem ogromna.

ABOczywiście, że tak. Przykładem może być zawalenie się dachu na hali Międzynarodowych Targów Katowickich w 2006 roku. Kto dopuścił się zaniedbania? Zarządca. Fakt, że to on jes tpomiędzy młotem a kowadłem. Z jednej strony zarządy wspólnot, właściciele mówią: Oszczędzajmy pieniądze. Nie róbmy tego czy tamtego, przesuńmy termin wykonania remontu, czekajmy na tańszą ofertę. Jednak w przypadku jakiegoś nieszczęścia, kto będzie odpowiadał? Niestety zarządca.

IB: Zakres wiedzy, jaką trzeba mieć, aby pracować jako zarządcaczy pośrednik, jest ogromny. Po deregulacji, do zawodów garną się przypadkowe osoby. My zdobywaliśmy uprawnienia dawno, mamy licencje nadane przez ministra i jest to nasz powód do dumy.

IMG 1823

Prowadzicie Państwo również doradztwo inwestycyjne na rynku nieruchomości.

AB: Zgadza się. Mając długoletnie doświadczenie w tej branży,wiemy, w co warto zainwestować. Nigdy w stu procentach nieprzewidzimy, czy dana inwestycja będzie trafiona, ale doradzamy, jak to robić z sensem. Sporządzaliśmy plany inwestycyjne, analizy opłacalności czy analizy trendów na rynku nieruchomości, które pozwoliły naszym klientom na uzyskanie finansowania dla dużych inwestycji.

IB: Doradzanie też nie jest łatwe. Wiele osób ma różne oczekiwania.Na przykład przychodzi do nas klient i mówi: zainwestuję 500 tysięcy złotych w ten budynek. Ile z tego będę miał i w jakim czasie? Takich sytuacji nie jesteśmy wstanie w 100% przewidzieć. Znamy budynek, znamy stan prawny, wiemy, co możemy pozyskać, ale inwestowanie zawsze obarczone jest ryzykiem. Dzięki wiedzy i doświadczeniu możemy to ryzyko niwelować, ale w jakimś stopniu ono zawsze istnieje. Mamy świadomość, że ludzie często kupują nieruchomości na kredyt, kalkulując jego spłatę z osiąganego zysku. Sytuacja na rynku, jaka pojawiła się choćby w związku z epidemią COVID-19 i jej wpływem na najem krótkoterminowy pokazuje, że doinwestowania należy podchodzić z dużą ostrożnością.

AB: Ludzie przychodzą do nas również po poradę, np. jeśli obawiająsię o stan prawny nieruchomości, którą są zainteresowani. Z naszego doświadczenia korzystają również znajomi z branży. Wiedzę - jaki w co inwestować - zdobywa się latami.

Ile rzeczy robicie Państwo wspólnie, a ile oddzielnie?

IW: Ja sama czytam książki i słucham Rolling Stonesów (śmiech).

AB: Ja sam chodzę w góry i uprawiam crossfit.

BOROWICZKI

A zawodowo?

ABPracujemy razem, ale zakres naszej pracy jest zupełnie inny.

IWBardzo dużo spraw firmowych omawiamy w domu. Czasami jesttak, że jedziemy i komuś z nas coś się przypomina: Jutro musimy załatwić to i to. Ja od razu biorę kalendarz i zapisuję.

AB: Tak, człowiek cały czas z tyłu głowy ma myśli, czy zrobił wszystko,aby ludzie mieszkający w budynkach, byli bezpieczni. Bo ciągle czujemy się za nich odpowiedzialni.

BOROWICZE

A jak coś się przypomni na górskim szczycie?

ABKiedy chodzę po górach wszystkie myśli związane z pracą odchodzą. Co więcej, zarządca to nie jedna osoba, to działanie zespołu. Gdy ma się dobry zespół, może on przejąć obowiązki,w momencie dłuższej nieobecności.

A czym dla Pana jest chodzenie po górach?

AB: To niesamowita odskocznia. Przez godziny wspinania się, można zastanawiać się nad życiem. Góry uczą pokory, odpowiedzialnościi miejsca w szeregu. Moja przygoda z górami zaczęła się w szkole średniej, gdy chodziłem po szlakach w Bieszczadach, Tatrach. Później była przerwa, a pewnego dnia pojawiła się potrzeba, żeby wrócić.

IB: To przyszło, gdy mąż miał 40 lat. Kryzys wieku średniego (śmiech). Faceci zastanawiają się wtedy, co ze sobą zrobić. Jedni kupują drogie samochody, inni zdobywają górskie szczyty o innych rzeczach nie wspomnę.

A u Pani miłość do Rolling Stonesów była od zawsze?

IWOdkąd tylko pamiętam – na pewno od przedszkola .

Rozumiem, że na koncerty jeździ Pani sama, bez męża?

IBW żadnym wypadku, jeździmy razem, czasem też zabieramy dzieci.

AB: Zawsze sprawdzam, gdzie w bliskiej okolicy jest jakiś szczyt do zdobycia (śmiech). Naprawdę tak to wygląda, że kalendarz koncertów łączymy z mapą świata i wtedy wybieramy miejsce.

Najdłuższa wyprawa?

AB: To były 3 tygodnie w Argentynie. Wspinałem się z zespołem na Aconcague.

Macie Państwo trójkę dzieci. Czy doradzilibyście im zostanie zarządca nieruchomości?

IB: Nasze dzieci na ten temat bardzo dużo wiedzą z racji tego,że wiele służbowych spraw omawiamy w domu.

AB: Jednak póki co mamy jasny przekaz – nie chcą się tym zajmować. Jednak póki co mamy jasny przekaz – nie chcą się tym zajmować. Widzą ile kosztuje to nerwów, pracy, wyrzeczeń, zaangażowania.

Gdybyście Państwo mogli cofnąć czas, to czy wybralibyście Państwo taką drogę?

AB: W życiu trzeba próbować różnych rzeczy. Ja próbowałe mwielu i mam nadzieję wielu jeszcze spróbuję. Zarządzanie nieruchomościami mi wyszło i z tego się cieszę. Czy gdyby cofnąć czas podjąłbym się tego samego? Nie wiem. Dostosowuję się do sytuacji, nigdy nie stoję w miejscu.

Chcecie robić szkolenia dla zarządców i pośredników.

ABTak, myślimy nad tym, ponieważ wiele osób o to pyta. Prowadziliśmy już szkolenia dla pośredników, zarządców i doradców na rynku nieruchomości. Mamy wiedzę teoretyczną i duże doświadczenie, którymi możemy się podzielić. Sami uczestniczymy w szkoleniach i widzimy tematyczne luki. Mamy zamiar wprowadzić również szkolenia dla Zarządów Wspólnot.

IBSzkolenia są potrzebne, ale tak naprawdę najważniejsza jest praktyka. O ile pośrednik po kursie czy szkoleniu może próbowaćdziałać na rynku, o tyle praca zarządcy wymaga o wiele większych umiejętności. To samo dotyczy doradców.

AB: Dodam, że dobry zarządca musi mieć wiedzę techniczną, znać się na ekonomii i prawie. Zarządcy nie sposób wyszkolić w ciągu kilku tygodni.

IBJa kończyłam studia z zakresu Zarzadzania i Pośrednictwa, później wielomiesięczne szkolenia, a i tak z perspektywy czasu uważam, że to praktyka i jej połączenie z wiedzą teoretyczną dają dopiero możliwość powiedzenia, że jest się w czymś dobrym.

Czym dla Państwa jest słowo ZARZĄDZANIE?

IB: Ogromną odpowiedzialnością za ludzi.

Co daje największą satysfakcję w tej pracy?

ABZadowolenie właścicieli nieruchomości, pozytywna relacjaz mieszkańcami, zarządami.

IB: Satysfakcję daje mi zaufanie klientów.

AB: W pracy zarządcy zawsze jest coś do zrobienia. Nie ma dnia, że mogę przyjść do biura, założyć nogi na stół i siedzieć.

Czy zarządzają Państwo jeszcze kamienicami, którymi zarządzali 15 – 20 lat temu?

AB: Jak najbardziej. Pamiętam, gdy zacząłem zarządzać pierwszą kamienicą miałem około 28 lat. Znałem „starych” właścicieli, ich dzieci i wnuki. Po 20 latach, starsze pokolenie zmarło, niektóre dzieci też, natomiast wnuki są teraz osobami dorosłymi i mają swoje dzieci. Widzę zmianę i to kilku pokoleń. Mam świadomość, że życie przemija, ale budynek istnieje. Posiadam mnóstwo zdjęć, przedstawiających budynki dawniej i dziś.

Czego Państwu życzyć, prywatnie i zawodowo?

IB: Zdrowia, spokoju i umiejętności nabrania dystansu.

AB: Zawodowo – dystansu, prywatnie – więcej wolnego czasu dla rodziny.

Dziękuję za rozmowę.

AB: Dziękuję bardzo.

IB: Dziękuję.

IMG 1838